Solec Kuj – Ostromecko-Myślęcinek – Kanał Bydgoski (05 2023, 75 km)
21/05/2023Żuławy, Nowy Dwór Gdański, Elbląg (06 2023, 78 km)
15/07/2023Kaszuby, Kartuzy – Stężyca (05 2023, 69 km)
Telefon od nowego klienta i pilnie trzeba jechać na wizytę u klienta gdzieś w pomorskie. Sprawdzam miejsce spotkania na mapie – okolice Kartuz. Lubimy Kaszuby więc od razu namawiam żonę na szybki 1-dniowy urlop. Ogarnęła i wieczór spędzamy na przygotowaniu do wyjazdu: planowaniu, pakowaniu ubrań i sprzętów oraz rowerów do auta.
Pobudka przed 5:00 i ruszamy. Pogoda zapowiada się wyśmienita. Docieramy na miejsce mojego spotkania na 8:15. Planowane jest do 10:30, więc Paula jedzie na zakupy, a ja na spotkanie. Perspektywa wspólnej wycieczki dała mi tyle radości, że spotkanie się poszło bardzo dobrze. Paula przyjeżdża po mnie i już wspólnie ruszamy w kierunku Kartuz, na początek wycieczki. Zrzucam oficjalne fatałaszki, ubieram rowerowe, składamy rowery i roześmiani ruszamy.
Kartuzy
Nie jedliśmy śniadania, więc szukamy jakiejś jadłodajni. W centrum napotykamy bar kurczakowi, można zjeść na zewnątrz – więc korzystamy. Miły i uśmiechnięty pan nakłada nam porcję pysznego kurczaka w 2 talerze i pokrzepieni po konsumpcji przy stole z video na kartuskie ulice ruszamy na objazd Kartuz.
Samo miasto szału nie robi, ale ścieżki wokół jezior są bardzo przyjemne i korzystamy z nich w pełni.
Pierwsza mała wspinaczka doprowadza nas do miejsca widokowego nad jez. Karczemnym – Ławki Asesora. Tablica głosi, że w punkt swoją nazwę zawdzięcza asesorowi sądowemu Karlowi Perninowi, który przychodził tu czytać dokumenty sądowe i w czasie pracy podziwiał na panoramę Kartuz. Piękna sprawa.
Rekowo
W Chmielnie zamierzamy wypić kawę w Chacie u Kaszuba, którą odwiedziliśmy z córkami 5 lat wcześniej. Przez Zawory wspinamy się do Rekowa. Mijamy sympatyczny biały domek...
... i przejeżdżamy koło najładniejszego ogródka tej wycieczki. Jest tak ładny, że postanawiamy powiedzieć komplement przycinającemu coś panu. Nie my pierwsi, bo mówi, że często ma pytania, ilu ogrodników dba o ten ogród. Odpowiada, że dwóch: on i żona. No właśnie, widać serce włożone w ten piękny skrawek Rekowa.
Chmielno
Przesmyk między jeziorami Kłodno, Rekowo i Białe to piękne widoki i sporo nowych, ładnych inwestycji.
Docieramy do pomostu, na którym mamy wspólne zdjęcie sprzed 5 lat z dziećmi. Jezioro Rekowo jest tak samo piękne, jak 5 lat temu.
Zachwyceni początkiem trasy docieramy do Chaty u Kaszeby w Chmielnie. Tu niemiła konstatacja – zgadzam się z kolegą Danielem, że obecne ceny w kafejkach, barach i restauracjach nie są jedynie wynikiem inflacji. Właściciele, przynajmniej naszym zdaniem większa ich część, zwiększają marże pod płaszczykiem inflacji. W niewielkim Chmielnie, w dzień powszedni, wczesnym popołudniem ruchu nie ma, za to ceny i owszem. Pokal 0,5l piwa, jak to obecnie modnie niemal wyłącznie kraftowego, zaczyna się od 15, kończy na 22 zł. Niewielki kawałek ciasta to koszt 18 zł, a kawy kilkunastu. Kilka tygodni wcześniej byłem w Lizbonie. Ceny podobnych smakołyków w stolicy Portugalii, w pięknych miejscach były o ok. 30% niższe w Chmielnie na Kaszubach. Decydujemy zjeść coś na łonie natury.
Za chwilę przejeżdżamy przypadkiem obok cukierni, więc wchodzimy do niej po jakiś smakołyk. Pani za ladą rozbawia nas oboje. Z całym swoim jestestwem: ubiorem, fryzurą i makijażem idealnie pasowała do klimatu serialu „007 zgłoś się”, do roli właścicielki pensjonatu Viola na Mazurach, w którym nocuje Borewicz w odcinku „Ślad rękawiczki”.
Z ciastkiem docieramy do punktu widokowego na jez. Kłodno w Chmielnie. Piękna panorama jeziora, słoneczna pogoda, majowa zieleń, świeże ciastka i kawa – dla takich chwil ścieramy opony naszych rumaków.
Przez lasy i pola, przez liczne pagórki jeździemy w kierunku Stężycy. Kosztujemy kaszubskie widoki i nie czujemy zmęczenia górkami.
Docieramy do Stężycy, z jej promenadowym pomostem na jez. Raduńskim Górnym.
Nad jez. Dąbrowskim znów przypomina się odcinek „Hieny” serialu „007 zgłoś się”
Dwór Wybickich w Sikorzynie
Kolejnym punktem wycieczki jest Dwór Wybickich w Sikorzynie. Trzeba się było do niego trochę wspinać. Docieramy do dworu i okazuje się, że był czynny do godz. 17. Możemy jedynie rzucić okiem zza ogrodzenia na otaczający go ogród. Szkoda, bo lubimy zwiedzać podobne miejsca i na chwilę przenieść się w nich w minione lata i wyobrazić sobie, jak na co dzień żyli ich mieszkańcy.
Opuszczając Sikorowo nie wiedzieliśmy, że największa wspinaczka przed nami. W dodatku zbliżający się wieczór wyraźnie obniżył temperaturę i pomimo nieprzerwanie świecącego słońca musieliśmy założyć bluzy. W ogóle majowa pogoda nie rozpieszcza w tym roku: ciągle wieje przenikający, zimny wiatr, pomimo, że jesteśmy w przededniu czerwca. Dodatkowo niecodzienne dla nas, atrakcyjne kaszubskie widoki pagórków i jezior polodowcowych powodowały, że korzystamy z niemal całego zakresu przełożeń w naszych rumakach.
Malowniczymi trasami na późny obiad docieramy do restauracji Jezioranka nad jeziorem Ostrzyckim. Posiłek na tarasie z widokiem na jezioro zapewnił energię na dalszą część trasy.
Jesteśmy już trochę zmęczeni, pomału kończy się dzień – słońce kładzie już długie cienie. Cała trasa to blisko 70 km i aż 670 m przewyższeń. Pod koniec miałem pewne poczucie winy patrząc, jak moja zmęczona już żonka dzielnie wspina się na kolejne wzniesienia. I nie dostałem nawet jednego spojrzenia z wyrzutem.
Po kolejnej wspinaczce docieramy w końcu do ostatniego odcinka dzisiejszego wypadu, lasu przed Kartuzami. Na szczęście ostatni etap to część płaskowyżowa naszego wyjazdu, szutrowa droga przez piękny las. Rozmawiamy sobie i dzielimy się wrażeniami. Zmęczeni, ale w świetnych nastrojach docieramy do auta.