
Niemcy, Brandenburgia, szlakiem pałaców (06 2022)
29/07/2022
Połajewo – Ślesin solo (08 2022, 73 km)
08/08/2022

Trasa Brandenburgia, Frankfurt i okolice 06 2022 (plik .gpx)
Jak otwierać plik .gpx w Google Maps
Frankfurt nad Odrą to miasto, które pamiętam jeszcze z dzieciństwa z wizyt u wujostwa w Słubicach. Wtedy wydawał się wielkomiejski, nowoczesny i niedostępny. Kolejne lata, już po upadku Żelaznej Kurtyny, to jedynie wielokrotne przejazdy tranzytowe autem. Prowadząc samochód i patrząc w przelocie kojarzą go głównie z wysokimi blokami z wielkiej płyty, szerokimi ulicami i skrzyżowaniami oraz dużymi kamienicami. Mogę powiedzieć, że aż do dnia wycieczki właściwie nie znałem tego miasta. A szkoda. Okazało się, że bardzo nie doceniałem tego bezpośredniego sąsiada polskich Słubic. W przeciwieństwie do Słubic, częściowo leży na całkiem sporych wzniesieniach. Nie dało się tego nie zauważyć z rowerowego siodełka w ponad 30° upale. Wizualnie dzieli się na 2 odmienne rzeczywistości: starą, brandenburską, zadbaną, z rozległymi parkami i odrestaurowanymi kamienicami w sąsiedztwie Odry, oraz drugą, dedeerowską, z blokami z wielkiej płyty, wyraźnie brzydszą od starej. W starszej części miasta położonych jest kilka dużych parków. Jednym z nich jest odwiedzony przez nas, zadbany der Anger. Składa się z 3 obszarów: na północy ogród różany, różany przylegający do kamienicy w kształcie litery U,


na południu ogród z bylinami,

a pośrodku duży trawnik z pomnikiem poległych żołnierzy radzieckich. Stojąc przed nim od razu przychodzi do głowy refleksja, że Niemcy mają jakąś ogromną słabość do Rosji, zupełnie niezrozumiałą dla nas. I ciągle wypierają fakt, że Rosja od dziesięcioleci jest okrutna, bezwzględna i gardzi europejskimi wartościami. Park z obu dłuższych boków oddziela od ulic rząd dorodnych lip.

Żywe efekty merkelowskiej multi-kulti zaobserwowaliśmy przy parkowej fontannie. Gdyby twórcy teorii aryjskiej czystości z zeszłego wieku widzieliby swoje Niemcy kilkadziesiąt lat później, mieliby w grobach wielki diabelski młyn.


Jeszcze 10 lat temu w honekerowskich blokach we Frankfurcie było dużo pustostanów, przez co budynki, a nawet całe osiedla wyglądały dość przygnębiająco. Z czasem miejscowe władze wprowadziły długoterminowy program zasiedleń, jednocześnie wyburzając najbrzydsze i niezamieszkałe relikty socjalizmu. Konsekwencja w jego realizacji doprowadziła do tego, że obecnie pustostanów jest zdecydowanie mniej. Trzeba jednak przyznać, że dziś niezbyt ładne, ale też nie jakieś straszne osiedla były mądrze zaprojektowane. Z szerokimi ulicami, dużą przestrzenią pomiędzy blokami, rozległymi terenami zielonymi, placami zabaw, marketami wielkości naszych Biedronek. Dobrze skomunikowane tramwajem z centrum miasta. Same mieszkania wydają się jasne i mają całkiem duże balkony. Myślę, że część młodych Polaków, mając perspektywę drogiego kredytu, wybrałoby zasiedlenie takiego opuszczonego poenerdowskiego mieszkania. Choć byłoby to zanurzenie się w wielobarwną dosłownie i w przenośni tkankę społeczną, z przewagą muzułmanów, efekt konsekwentnie przez lata realizowanej polityki kanclerz Merkel.


Miasto połączone jest przemyślaną siecią rzetelnie wykonanych ścieżek rowerowych, co oczywiście doceniliśmy.

Frankfurtczycy z pomysłem zagospodarowali wyspę oddzielającą starorzecze Odry od koryta właściwego. Wiodą na nią 2 drewniane mosty,

spacerować czy jeździć można po szerokich alejkach, są miejsca do zabaw dla dzieci i instalacje artystyczne z płynącą wodą pokazujące historię rzeki na przestrzeni wieków. To wszystko między drzewami, dającymi cień i wytchnienie w upalny dzień.

Temperatura i bezchmurne niebo dały się nam tak we znaki, że z przyjemnością ruszyliśmy nad pobliskie jezioro Helenesee. Oprócz drogi samochodowej wiodła do niego, a jakże, dobrze oznaczona ścieżka rowerowa. Dojeżdżając nad wodę trzeba przejechać przez wielki ośrodek wypoczynkowy zlokalizowany w sosnowym lesie, otoczony starym płotem, który lata świetności ma już za lub jeszcze przed sobą. Przypominał nam popularne przed 89 r. polskie, najczęściej zlokalizowane nad wodą, pracownicze zakładowe ośrodki wypoczynkowe. Z tą różnicą, że ten jest ogromny – nigdy u nas nie widziałem takiej skali. Samo Helenesee jest dużym, czystym jeziorem o piaszczystym, łagodnie opadającym dnie.

Plaża z żółtego piasku oddzielająca wodę od ośrodka jest imponująca, zarówno długością jak i szerokością. Można mieć złudzenie, że jest się nad Bałtykiem.


Kąpiel w czystej, orzeźwiającej wodzie jeziora w tak słoneczny i upalny dzień była prawdziwą przyjemnością. A wypłynięcie dalej od brzegu, jak wielokrotnie to robił Andrzej Bobkowski podczas podróży po Francji, dało uczucie wolności i jedności, z naturą. Niestety, nie mogliśmy długo nacieszyć się Helenesee, gdyż tego dnia późnym popołudniem byliśmy umówieni z kuzynem w centrum Frankfurtu. Ostatnim punktem wyjazdu była malownicza wioska Lebus położona kilka km na północ od Frankfurtu. W zeszłym roku widzieliśmy ją z wału przeciwpowodziowego od strony Polski i ujęła nas swoim malowniczym położeniem.

Wspólnie z kuzynem, jego synem Oskarem ruszyliśmy w jej kierunku.

Cały dzień w upale, przejazd przez Frankfurt, jazda wzdłuż drogi spowodowały, że nie mieliśmy jednak tyle zapału i energii. Na dodatek zapomniałem tego poranka o tabletce antyhistaminowej i alergia dała mi nieźle popalić tego dnia. W Lebus, pod wpływem zmęczenia, trochę za szybko wybraliśmy – pierwszą napotkaną – knajpkę, nie było w niej niestety wolnego stolika z widokiem na Wartę. Zimne piwo nieco poprawiło nastrój. Jednak ogólne wyczerpanie i ostra alergia zdecydowały, że nie objeździliśmy tego urokliwego miejsca, pozostając z niedosytem. Cóż, przy okazji kolejnego wyjazdu z pewnością tam wrócimy i zaspokoimy turystyczną ciekawość. Wracając do Frankfurtu jechaliśmy rzeczywiście wolno i chyba wszyscy liczyliśmy ubywające kilometry.

Zapakowaliśmy rowery i ruszyliśmy do Słubic. Po przekroczeniu mostu na Odrze uderzyła nas przepaść pomiędzy czystością miejskiego krajobrazu stonowanego Frankfurtu, a jarmarcznie krzykliwymi, niezliczonymi, natrętnymi reklamami i różnego rodzaju gescheftami Słubic.


Galeria wycieczki